Tia - Jetta the Dream of Speed True Story
Oficjalnie : Jetta the Dream of Speed True Story
Data urodzenia : 07.10.2010
Matka : Darsy Dajavera - Sisi
Ojciec: Lobik z Porządnej Rodziny - Jet
Maść: Red Merle
Wzrost : ok. 49 cm
Waga : 14-14,5 kg
CEA : Normal
HD A ED 0-0 ( nieoficjalnie )
Data urodzenia : 07.10.2010
Matka : Darsy Dajavera - Sisi
Ojciec: Lobik z Porządnej Rodziny - Jet
Maść: Red Merle
Wzrost : ok. 49 cm
Waga : 14-14,5 kg
CEA : Normal
HD A ED 0-0 ( nieoficjalnie )
Tia urodziła się w poznańskiej hodowli u Marty Rohde. Na świat przyszła w czwartkowe popołudnie wraz z czarno białą siostrą Sarą oraz blue merle bratem Pixem. Jest moim bardzo wyczekanym oraz wymarzonym borderem. Zawsze szybka, zwarta i gotowa do działania, wynajdująca sobie różne zajęcia - w domu znoszenie mi kapci, na dworze szyszek/kory ;) , pies z którym czas płynie bardzo szybko i nie ma w nim miejsca na nudę. Uwielbiająca ludzi ( w szczególności małe dzieci z jedzeniem w rękach ) do jednych psów uległa do innych potrzebuje czasu. Posiada milion pomysłów na minutę przez co zaskakuje mnie codziennie i doprowadza do zawału serca, przy czym jednak potrafi stonować i robić wieczorami za wzorowy termofor oraz poduszkę.
Decydując się na Tię wiedziałam jedno - będziemy coś robić. Nie miałam wtedy jeszcze dokładnie określonych planów jedynie zarysy - chciałabym zasmakować agility w bardziej poważnej wersji ale nie zamykałam furtki na inne sporty jak np. frisbee czy dog dancing, przez co od początku uczyłyśmy różnych rzeczy - tych mniej i bardziej przydatnych w życiu codziennym. Gdy Tiot urósł wystarczająco na tyle aby zacząć robić już coś więcej - w końcu zaczęło się czyli seminaria, wyjazdy, obozy, treningi. Wraz z zamierzeniami poświęciłyśmy przysłowiowe 5 minut różnym sportom.
Pierwszą rzeczą którą Tia mi natrętnie wpychała od początku - podstawka do doniczki. Mały, okrągły kawałek plastiku przypadł jej do gustu od małego;) Pierwsza sesja w ogrodzie polegająca głównie na szarpaniu się deklami, druga nastąpiła na LADC gdzie mój Tiotek robił coś więcej od poprzedniego szarpania - skakał, chwytał i aportował - byłam z niej niesamowicie dumna :)) Z biegiem czasu zdarzyło nam się jeszcze pare razy porzucać frisbee ale jednak moje 'zdolności' w rzucaniu, brak czasu i obawy o inne sprawy przeważyły. Teraz Młoda frisbuje okazjonalnie i staram się żeby to robiła z kimś kto się na tym zna.
Pierwszą rzeczą którą Tia mi natrętnie wpychała od początku - podstawka do doniczki. Mały, okrągły kawałek plastiku przypadł jej do gustu od małego;) Pierwsza sesja w ogrodzie polegająca głównie na szarpaniu się deklami, druga nastąpiła na LADC gdzie mój Tiotek robił coś więcej od poprzedniego szarpania - skakał, chwytał i aportował - byłam z niej niesamowicie dumna :)) Z biegiem czasu zdarzyło nam się jeszcze pare razy porzucać frisbee ale jednak moje 'zdolności' w rzucaniu, brak czasu i obawy o inne sprawy przeważyły. Teraz Młoda frisbuje okazjonalnie i staram się żeby to robiła z kimś kto się na tym zna.
Pierwszy szczenięcy trening z Paulą Gumińską, pierwszy trening na hopkach oraz pierwsze seminarium z Olgą Kwiecień - Maniewską. Pierwsze radości i myśli o strąconych tyczkach. Ale i mnóstwo satysfakcji z przebiegniętego razem torku gdzie wszystko zostało na swoim miejscu. Mnóstwo pracy, ogrom otrzymanych rad a jeszcze więcej przewertowanych stron oraz filmów na ytb :) Sama nie wiem czemu akurat uparłam się na agility przecież nie mamy gdzie i z kim trenować więc popełniłyśmy sporo poważnych błędów które zaowocowały np. strasznym skokiem. Pół roku robienia praktycznie tylko ćwiczeń Susan Salo..
Za to dzisiaj mogę powiedzieć że nie żałuję ani jednego dnia, wiem że jeszcze nie jest dobrze a droga do tego jest jeszcze dłuższa ale widać pomału jakieś małe postępy które dają nadzieję, że jednak może być lepiej! Ja osobiście bardzo w to wierzę i nie poddaję się - tak jak Tia. Jej codzienny zapał, chęć oraz wieczny 'zaciesz' pokazuje mi że nawet jeśli coś nie idzie tak jak trzeba - następnym razem wchodzi się na plac z taką samą ( a nawet jeszcze większą ) pozytywną energią co wcześniej:)
Obie czerpiemy z tego sportu bardzo dużo radości i mam nadzieję że będzie tak jak najdłużej!:))
Za to dzisiaj mogę powiedzieć że nie żałuję ani jednego dnia, wiem że jeszcze nie jest dobrze a droga do tego jest jeszcze dłuższa ale widać pomału jakieś małe postępy które dają nadzieję, że jednak może być lepiej! Ja osobiście bardzo w to wierzę i nie poddaję się - tak jak Tia. Jej codzienny zapał, chęć oraz wieczny 'zaciesz' pokazuje mi że nawet jeśli coś nie idzie tak jak trzeba - następnym razem wchodzi się na plac z taką samą ( a nawet jeszcze większą ) pozytywną energią co wcześniej:)
Obie czerpiemy z tego sportu bardzo dużo radości i mam nadzieję że będzie tak jak najdłużej!:))
Jaka jest Tia dla mnie? Dla mnie jest idealna w każdym calu. Jest jedyna i nie powtarzalna, mimo, że nie posiada łatwego charakterku nie zmieniłabym w niej niczego - wtedy nie byłaby już moją Tijką-Żmijką :) Obecnie żyje się nam na prawdę bardzo dobrze i mam nadzieję, że będzie tak jak najdłużej.
TIA czyli ...
...moja torpedka na agility...
..sprężynka na frisbee...
...Mistrz w nauce różnych dziwactw
A przede wszystkim mój przyjaciel na dobre i na złe
''Our bond is extremely special
It is unique in its own way
We have something irreplaceable
I love you more and more each day...''
It is unique in its own way
We have something irreplaceable
I love you more and more each day...''